Odkrywanie talentów i zdolności dziecka

Odkrywanie talentów i zdolności mojego dziecka to priorytet w moim ojcowskim planie wychowawczym. Również bardzo dużą wagę przywiązuję do tego podczas obserwacji dzieci, z którymi pracuję. Jestem przekonany, że każdy z nas przychodzi na świat z jakimś wrodzonym potencjałem, talentem, zdolnościami. Nie wszystkim jest jednak dane odkryć swoją tożsamość, w której zawarty jest ten potencjał.

Dlaczego nie wszyscy ludzie mają pasje?

Kiedyś podczas wielopokoleniowego rodzinnego grilla rozmawialiśmy o wychowywaniu dzieci. Porównywaliśmy zeszłe czasy z obecnymi. Opowiedziałem zasłyszaną historię jaki dawniej rodzice podczas żniw mieli sposób, aby małe dzieci nie przeszkadzały w pracy polowej. Ucinali łebki makówek, sokiem (czyli opiatami), który się z nich sączył, zwilżali usta dzieciom. W takiej sytuacji bez wątpienia „otumanione” hajem dziecko nie przeszkadza dorosłemu.

– No tak było – potwierdziła najstarsza osoba naszej biesiady – i ludzie „jakoś” żyli.

Jaką chcemy jakość?

Wiem, że każde wychowawcze działanie, które podejmuje rodzic podyktowane jest  dobrem dziecka i najwyższą troską według własnej intuicji i wiedzy, na  jaką stać rodzica w danym monecie. Każdy pragnie szczęścia swojego dziecka. W naszym społeczeństwie ciągle jest taki trend, że utożsamiamy szczęście z dobrym wykształceniem i pracą, która daje satysfakcjonujące pieniądze.

Dlatego, by osiągnąć cel, „uszczęśliwić dziecko”  kierujemy się znanymi nam – bo one dają nam poczucie bezpieczeństwa – metodami i prowadzimy za przysłowiową rękę „nasze” dzieci do „naszego celu”.  Część rodziców działa tak w pełni świadomie, ale są też rodzice, u których takie działania są poza świadomością. Ukierunkowanie dziecka, by odkryło swą tożsamość, swoje pasje i potencjał jest bardzo trudnym wyzwaniem nawet dla rodziców refleksyjnych i efektywnych.

Ocena tradycyjnego wychowywania – czyli jak działa „kij i marchewka”

Jak już wspomniałem, nasz wzorzec wychowywania dzieci oparty jest na doświadczeniu naszych rodziców, dziadków, społeczeństwa, systemie bo „jakoś” to działa i daje nam poczucie bezpieczeństwa. Najbardziej popularnym sposobem motywowania jest system (behawioralny) kar i nagród – „kij i marchewka”.  Podstawowymi wadami takiego systemu jest to, że:

. wyrabia postawę posłuszeństwa a tłumi samodzielność,

. stosowane w nim karanie buduje tendencję do ukrywania błędów – czyli tracimy relację partnerską ze swoim dzieckiem i zmieniamy się w przysłowiowego policjanta, przed którym trzeba ukrywać „błędy”,

. znieczula na bodziec – to znaczy, że dziecko przyzwyczaja się do kar i w konsekwencji muszą być one większe, by przynosiły wcześniejszy skutek. Może to dotyczyć również nagród. Finalnie taki system może przestać motywować zupełnie,

. prowadzi do porównywania się – dzieci mogą widzieć w kolegach, koleżankach, w rodzeństwie potencjalne zagrożenie. Mogą się porównywać, wycofywać, pozostawać bierne lub nadmiernie aktywne – rywalizować,

.”kij i marchewka” opierają się na motywacji zewnętrznej, a pomijają motywację wewnętrzną.

Motywacja zewnętrzna i wewnętrzna

Motywacja zewnętrzna to taka motywacja, w której jesteśmy motywowani gloryfikacją lub strachem, np. „nie lubię swojej pracy, ale ją wykonuję, ponieważ dostaję za nią niezbędne mi do życia wynagrodzenie”, „nauczę się biologii, bo w przeciwnym razie dostanę jedynkę”.

Motywacja wewnętrzna natomiast sprawia, że „chcę pracować dla własnej przyjemności, daje mi to poczucie sprawstwa i spełnienie”, „chcę się uczyć, ponieważ widzę w tym sens i potrzebę”.

To motywacja wewnętrzna pcha nas do odkrywania siebie, doświadczania i budzi ciekawość świata. Ciekawość świata natomiast motywuje nas do eksplorowania i poznawania go. Odkrywanie świata buduje dodatkowe spektrum możliwości w naszym życiu, daje nam szansę przyjrzenia się temu, co nas naprawdę interesuje oraz możliwość doświadczania tego i stawania się coraz lepszym w danej dziedzinie. Powoduje to satysfakcję i rozwój.

Jak budować motywację wewnętrzną dziecka?

Motywacja wewnętrzna u dziecka może rozwijać się tylko wtedy, kiedy ma ono zaspokojone swoje podstawowe potrzeby. Joanna Steinke – Kalembka w swojej książce „Dodaj mi skrzydeł” proces zaspakajania tych potrzeb nazywa napełnianiem „magicznego kubeczka”. Kubeczek ten napełnia nasza rodzicielska bezwarunkowa uwaga podczas kontaktu z dzieckiem. Bliskość i dotyk np. przytulanie, partnerska rozmowa, mówienie dziecku o swoich uczuciach – to zaspakaja jego naturalną potrzebę „bycia w relacji”. Zauważenie i docenienie wysiłków, jakie podejmuje dziecko, zaspakaja jego potrzebę „kompetencji”. Możliwość stanowienia o sobie i decydowania zaspakaja potrzebę „autonomii”. Nie chodzi tutaj o to, że mamy pozwalać dziecku na wszystko, czego ono chce. Chodzi o to, by być rozważnym przewodnikiem i analizować co jest konieczne, a z czego możemy zrezygnować na korzyść potrzeb dziecka.

Kiedy dziecko ma napełniony kubeczek, dopiero wtedy ma potencjał, by móc się rozwijać. Dziecko staje się otwarte, ufne, chętne do współpracy bez potrzeby używania wobec niego „kija i marchewki”.

Siłą budowania motywacji wewnętrznej jest stwarzanie możliwości nowych doświadczeń. Działanie buduje samoocenę i poczucie wartości. Dzieci mają naturalną zdolność do wybierania sobie aktywności, które nie są dla nich ani zbyt łatwe ani zbyt trudne. Większość dzieci z biegiem lat niestety traci potrzebę i chęć podejmowania takich wyzwań, a to za sprawą nas dorosłych, którzy:

krytykują, nie wspierają, nie rozumieją, boją się o nie, nieumiejętnie chwalą.

Pewność siebie a poczucie własnej wartości

Dobrą zmianą naszych czasów w wychowywaniu jest świadomość tego, że u dzieci należy budować poczucie własnej wartości. W związku z tym wiemy, że należy je więcej chwalić, mniej krytykować. Trzeba jednak zauważyć różnicę pomiędzy „poczuciem własnej wartości” a „pewnością siebie”. Różnica jest taka, że pewność siebie dotyczy wiary w siebie w określonych dziedzinach, w których np. jest się dobrym. W przypadku kiedy taka osoba mierzy się z nowym doświadczeniem, w którym sobie nie radzi, doświadcza poczucia „nie jestem zbyt dobry”. Osoba z poczuciem własnej wartości to taka, która przede wszystkim rozumie kim jest, zna swoją wartość, a niepowodzenia i brak umiejętności w jakichś dziedzinach nie definiują jej poczucia wartości.

Jak budować poczucie własnej wartości u dziecka?

Konstruktywne chwalenie dzieci okazuje się być bardzo dużym wyzwaniem. Bardzo często nasze chwalenie nie przynosi zamierzonego przez nas celu, a nawet może szkodzić. Kiedy cyklicznie stosujemy puste pochwały typu „pięknie”, „bardzo ładnie”, „brawo”, „super”  budujemy w dziecku zniekształcone poczucie wartości, które uzależnione jest od opinii z zewnątrz.

Konstruktywna pochwała

Kiedy stosujemy  pochwałę opisową typu „widzę pracę, w której jest dużo kolorów, podoba mi się to, że coraz mniej kresek wyjechało ci za linie. Takie malowanie wymaga dużego skupienia” nadrzędną wartością jest to, że dziecko ma poczucie poświęcenia mu prawdziwej uwagi. Napełnia swój kubeczek. Informacja „coraz mniej kresek wyjechało ci za linie” informuje go o jego własnym rozwoju, co zachęca go do praktykowania, podejmowania kolejnych wyzwań.

Mój syn bardzo dużo rysuje i zawsze pokazuje swoje rysunki oczekując pochwały. W ostatnim czasie zadaję mu pytanie, które wydawało mi się puste i nie wystarczające: „a tobie się podoba?”. Okazało się jednak, że Mikołaj odpowiada „tak” i uśmiecha się z dumą, więc wiem, że czasami można i tak.

To dziecko samo ma czuć wartość swojej pracy.

Etykietowanie

Jeśli chcemy odkryć zdolności naszego dziecka, jego prawdziwą naturę i pasje, na pewno nie służy temu etykietowanie. Etykiety zawsze są manipulacyjne i niekoniecznie obiektywne. Nawet wtedy, kiedy wydają nam się pozytywne i wzmacniające np. „prawdziwy artysta”. Etykietowanie może zamknąć dziecko w sztywnych ramach i naraża go w ten sposób na utratę swojego prawdziwego potencjału.

Dlaczego etykietowanie ma taką moc?

Naturą człowieka jest potrzeba bycia w relacji. Dziecko zawsze będzie dążyło do tego, by „wypełnić swój kubeczek”. W związku z tym chce zaspokoić nasze oczekiwania w stosunku do niego, by być blisko, zostać docenionym i zauważonym. Etykietowanie to wysyłanie dziecku informacji „tak cię widzę”. Dziecko, nawet poza swoją świadomością, w celu zrealizowania swojej potrzeby bliskości będzie chciało spełnić nasze oczekiwania i swoje działania ukształtuje według naszego spostrzegania go.

Jak zatem zareagować, by nie etykietować kiedy na przykład słyszymy, że nasze dziecko dużo śpiewa? Można powiedzieć „widzę, że śpiewanie sprawia ci dużo przyjemności”.

Niezwerbalizowane etykietowanie jest również odczytywane przez dziecko i może przynosić skutki. Kiedy cyklicznie myślimy o dziecku jako kimś nieznośnym, stwarzamy etykietę, którą dziecko odczytuje po naszej mikroekspresji twarzy, mowie ciała, czy wysyłaniu komunikatu w inny sposób. W ten sposób często to my nakręcamy lub wzmacniamy u dzieci różne zachowania.

Jak szukać talentów u dzieci?

fot. Artur Hojny
fot. Artur Hojny

Wyobraź sobie Człowieka, który wybrał się w góry. Za swój cel obrał Masyw Mont Blanc. Ten masyw kojarzy się z jego najwyższym szczytem, jakim jest właśnie Mont Blanc. Jest to jednak potężny masyw, w którym jest setka innych szczytów, pięknych miejsc, lodowców, schronisk, fauna i flora niespotykana gdzie indziej itd. Nasz Człowiek nie zna tego miejsca, jest dla niego nowe i niebezpieczne, bo nie ma górskiego doświadczenia. Aby przeżyć bezpieczną przygodę, wynajmuje Przewodnika. Przewodnik wie, że to najwyższy szczyt, czyli Mont Blanc, jest najbardziej popularny wśród jego klientów. Wszyscy chcą dotrzeć najwyżej. Ale to mądry Przewodnik, daje wybór swojemu nowemu klientowi i opowiada o innych pięknych i ciekawych miejscach w tym masywie. Zanim podejmą decyzję gdzie pójdą, opowiada Człowiekowi o lodowcach, jak one powstają, o historii tych gór jak się wypiętrzyły i jak wyglądały kiedyś, o pierwszych zdobywcach, o ludziach poszukujących tam niegdyś kryształów i o pasterzach. Zainspirowany tymi opowieściami Człowiek już wie co chce zobaczyć, gdzie pójść w pierwszej kolejności. Ruszają w drogę. Przewodnik dostosowuje tempo do możliwości swojego klienta i dba o jego bezpieczeństwo, bacznie go obserwuje i analizuje jego potencjał. Człowiek czasami  wychyla się za krawędź przepaści czy staje na dużym głazie na jednej nodze. Przewodnik pozwala mu  doświadczać i podejmować ryzyko, obserwuje też co najbardziej go interesuje w tych górach. Kiedy zauważa, że Człowiekowi najbardziej podobają się bardzo ostre podejścia, na których sobie dobrze radzi, udziela mu informacji zwrotnej. Przewodnik nie proponuje mu jeszcze kursu wspinaczkowego, by nikt nie musiał przeżywać niepotrzebnego zawodu, ale wybiera taki szlak, by jego klient mógł rozwijać swój talent. Przewodnik wzmacnia swojego klienta mówiąc mu o tym, że jego potrzeby w tych górach są ważne.Przewodnik dał przestrzeń, by Człowiek mógł zakochać się w górach.  Rozbudził w nim wewnętrzną motywację do górskich wędrówek. Doświadczenia w górach z tym Przewodnikiem zbudowały poczucie wartości Człowieka.  Poczucie wartości pozwoliło mu zrozumieć kim jest, w czym ma potencjał i co lubi robić. Ta wiedza pomogła mu obrać kierunek, w którym chce podążać. Ta wiedza daje szczęście Człowiekowi a w swojej podróży czuje się spełniony.

 

Wracając do pytania „jaką chcemy jakość?”

Odpowiedz sobie sam:

Czy wolisz, by Twoje dzieci żyły „jakoś”? Czy wolisz, by żyły jak „Człowiek”?

Nie sztuką jest „otumanić” dziecko, sztuką jest być jego dobrym Przewodnikiem.

Dodaj komentarz